Ostatnio wzięłam się za okropne, plastikowe doniczki. Tym razem potraktowałam je jeszcze oprócz farby, ciemnym woskiem Annie Sloan. Prawda, że super wyglądają? Nabrały charakteru. Ostatnie deszcze przetestowały je doskonale. Nic nie spłynęło, nic się nie zmyło. A kiedyś tak nie znosiłam tych brązowych, plastikowych doniczek :)
Tu w aranżacji z sukulentami, które trzymają się i nawet kwitną :)
I na koniec tabliczka do zawieszenia na balkonie a może gdzieś w ogrodzie.
Pozdrowienia nieustające
Edi
Znakomicie odmieniłaś te doniczki, nigdy bym nie przypuszczała, że pod tą powłoką jest plastik. Bardzo zyskały na wyglądzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
to są właśnie plusy tych produktów, każdą rzecz można zmienić , pozdrawiam :)
UsuńWitam Cię Edi:) bardzo się cieszę, że Cię znalazłam...Twoja metamorfoza donicy wyszła przepięknie...ja też działam na farbach AS i nie długo się pochwalę u siebie...brak czasu spowalnia mnie jakoś:)
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
Nie wiedziałam, że się zgubiłam :), ale fajnie, że się odnalazłam :). Coś wiem na temat braku czasu. U mnie takich różnych do pomalowania stoi z 10 sztuk. I też jakoś zabrać się nie mogę. Ale jak coś na szybko wpadnie do głowy (tak jak doniczki) to szast- prast i gotowe. Pozdrawiam :)
Usuń:-) hej Kochana! Ty to masz talent, w co nigdy nie wątpiłem! Doniczki rewelacja. Muszę zrobić to samo ze swoimi, może mi się uda. Twóż dalej! POZDRAWIAMY!
OdpowiedzUsuńJareczku, pewnie, że Ci się uda. To tylko parę machnięć pędzlem i farbą :)buziaki
Usuńdoniczki wyszły rewelacyjnie. nie przypuszczałabym, że to plastik
OdpowiedzUsuńWitam z rewizytą :-) obejrzałam blog....piękne prace...techniki wykonania zupełnie mi obce, szczerze podziwiam. Urzekła mnie...mało powiedziane powaliła mnie na kolana duża, okrągła plastikowa donica...efekt rewelacyjny. Gratuluję również pierwszych maszynowych tworków...po pierwszym, najtrudniejszym podejściu będzie tylko łatwiej. Życzę samych blogowych sukcesów i nieprzemijającej weny...serdecznie pozdrawiam Iza
OdpowiedzUsuń